Jako pierwsze w tym roku na święta zrobiłam pralinki kokosowe, które smakują jak Raffaello. Przepis na nie dostałam od mojej sąsiadki parę lat temu. Robię je prawie co roku na święta Bożego Narodzenia i wiąże się z nimi parę śmiesznych wspomnień.
Zacznę od białego rumu - gdy dostałam przepis i okazało się, że trzeba dodać biały rum, to obeszłam wszystkie okoliczne sklepy z alkoholem w jego poszukiwaniu. Pragnę zwrócić uwagę, że sama na alkoholach się nie znam, bo prawie wcale nie piję, ale za to mam dobrze zaopatrzony barek, bo zwożę butelki z różnych stron świata, które później stoją. W sklepach wszędzie patrzyli na mnie jak na wariata - co ja też wymyślam. W końcu wróciłam zrezygnowana do domu i siadłam do internetu poczytać czy w ogóle istnieje coś takiego jak biały rum. A tam czytam, że biały rum to między innymi Bacardi, które jak nic stoi u mnie w barku. :)
Innym razem zamiast białego rumu, którego akurat nie miałam w domu, dałam spirytus. Do pralinek dodaje się podgrzany alkohol, to podgrzałam go na patelni i nie wiem jakim cudem, ale mi się zapalił. Płomień opalił mi trochę włosy na grzywce i żeby go odsunąć tak nieszczęśliwie chwyciłam za rączkę patelni, że wylałam wszystko na podłogę. Zrobiło się trochę niebezpiecznie, bo kuchnię mam wąską i teraz zostałam przez płonący spirytus odrodzona, bez możliwości przejścia. Na szczęście rodzina mnie uratowała, rzucili mokre ścierki na podłogę i ugasili płomień. Najlepsze jest to, że na podłodze nie było ani śladu, ucierpiały jedynie troszkę moje włosy.
Składniki:
400 g białej czekolady
1 puszka mleczka kokosowego (165 ml)
4 łyżki białego rumu
150 g kokosu
30 g masła
kokos do posypania
Kokos uprażyć na suchej patelni. W kąpieli wodnej podgrzać mleczko kokosowe z masłem, dodawać stopniowo kostki czekolady i mieszać do ich całkowitego rozpuszczenia. Dodać kokos i podgrzany rum, wszystkie składniki wymieszać i pozostawić do stężenia. Z masy kokosowej formować kulki i układać je w papierowej foremce i posypać kokosem lub formować kulki i obtoczyć w kokosie. Pozostawić w lodówce do stężenia.
No to musi być przepyszne, aj, ale zjadłąbym takie pralinki, nawet nie masz pojęcia jakiego narobiłaś mi smaka.
OdpowiedzUsuńAle pycha! też przymierzam się do jakiś pralinek! ale bym się Twoją z chęcią poczęstowała:)
OdpowiedzUsuńPralinki cudowne, bardzo apetycznie wyglądają. Widzę że z Ciebie znawca alkoholi jak i ze mnie :) Ale z tym płonącym spirytusem to dopiero miałaś przygodę. Dobrze że wszystko się szczęśliwie skończyło.
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że czasem trzeba się wykazać nie lada odwagą w kuchni:)A pralinki wyglądają przepysznie!
OdpowiedzUsuńZ tym spirytusem to tak trochę śmiesznie, ale też trochę strasznie i niebezpiecznie. Dobrze, że skończyło się na opalonej grzywce.
OdpowiedzUsuńA trufelki są cudne :)
Zobaczyłam kokos i już jestem uwiedziona :)
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie wyglądają, do schrupania :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam bardzo za miłe słowa. Pralinki są rzeczywiście bardzo smaczne.
OdpowiedzUsuń